poniedziałek, 14 lipca 2014

Spełniaj marzenia!

Zapach skoszonej trawy, śpiew ptaków, błękit nieba.. Pogoda za oknem sprawia, że moje serce wyrywa się gdzieś daleko.. każe spełniać marzenia, dążyć do celu i brać z życia wszystko co najlepsze!
Pokasowałam stare posty i tak oto powstał mój mały skrawek sieci ;)

Lato zawsze motywuje mnie do podejmowania życiowych decyzji i dążenia do postawionego sobie celu, ale nigdy nie zapominam o marzeniach. Małe, duże.. jeżeli się chce, można wszystko. Marzenia są jedną z tych rzeczy, na które warto wydać trochę pieniędzy, poświęcić trochę czasu :)

Od dawna masz dość pstrykania zdjęć małą cyfrówką, marzy Ci się nowa lustrzanka ze stabilizacja w korpusie, ale szkoda Ci pieniędzy, bo przecież jest tyle wydatków! Fakt, są rzeczy ważne i ważniejsze, ale czasami warto sprawić sobie prezent ;)

Podróż do wyjątkowego miejsca? no cóż.. tu niestety znów pieniądze są przeszkodą.. ale przecież istnieją linie oferujące tanie latanie, małe hosteliki, w których można się zatrzymać na kilka nocy (jeżeli oczywiście nie zależy nam na luksusach, w końcu i tak cały dzień spędzimy poza pokojem), więc czemu nie?



Zawsze intrygował Cię francuski, ale zawsze uważałeś, że to nie dla Ciebie, mimo, że wzdychasz słysząc ten język? Znajdź dobrą szkołę językową i zapisz się na kurs. A jeżeli masz taką możliwość wyjedź na kurs do Francji!

Kochasz robić zdjęcia, ale nigdy nie miałeś czasu żeby oddać się swojej pasji? To najwyższa pora! Kup książki, złap aparat i ćwicz!


A może jesteś artystą marzącym o napisaniu powieści, książki podróżniczej, kucharskiej, przewodnika? Jeżeli nie spróbujesz, nie masz na co liczyć. Warto czasami uwierzyć w siebie i podjąć wyzwania!


Wiele osób nie potrafi pojąć mojej filozofii, często słyszę, że moje marzenia są śmieszne i bardzo nieżyciowe. Cóż.. marzę o podróżach, o mieszkaniu w Barrio de Satna Cruz, o malej cukierence w Sevilii, napisaniu książki, fotografii kulinarnej.. i dzięki mojej "nieżyciowej" filozofii udało mi się spełnić wiele marzeń. Aktualnie pakuję walizkę, by za dwa tygodnie wyruszyć do Belgii, następnie przekroczyć belgijsko-francuską granicę i kolejny raz odetchnąć francuskim powietrzem, by po powrocie ruszyć w stronę naszego pięknego Bałtyku, zachwycić się smażoną flądrą i wrócić do domu, a następnie spakować cały dorobek i ruszyć w stronę Hiszpanii by odnaleźć się w galicyjskiej codzienności przez pół roku.. rok.. a może dużo dłużej.. ;)

1 komentarz: